Szlak pieprzu staje się jedynie tłem dla wędrówki po krainach znanych z najintensywniejszych przypraw. Anna Janowska opowiada nam jedną ze swoich wypraw zaczynając od Kerali, gdzie szuka tytułowego pieprzu i dalej przez Oman i Zanzibar pobudzona innymi hodowanymi w tym regionie przyprawami. Poznajemy ich historię i tradycję. Zwiedzamy miejsca znane i mniej znane turystom.
Zacznijmy jednak od początku. Zasiadając do książki oczekiwałam doszukiwania się historii pieprzu i poznania regionu, w iście etnologicznym stylu, mimo, że już okładka informowała, że autorka nie trzyma się ściśle tematu pieprzu. Piękne, barwne zdjęcie prezentuje kobiety przy pracy, ale z kardamonem. W końcu monsuny wpływają na hodowle nie tylko pieprzu.
Reportaż przedstawia spotkane na drodze tradycyjne rzemiosła, również te, które bardzo luźno nawiązują do tamtejszych przypraw. Przykładem jest produkcja pięknych drzwi Zanzibaru czy łodzi dau w Kerali. Odwiedzane regiony są również świetnym powodem aby przybliżyć czytelnikowi nieco zapomnianą już ze szkoły wiedzę o wyprawach Vasco da Gamy czy Marco Polo. W Zanzibarze pojawia się ukłon dla czołowego polskiego reportażysty Ryszarda Kapuścińskiego, który również opisał wrażenia z tej wyspy w swoich utworach.
Gdybym miała opisać książkę w kilku słowach byłyby to: tradycyjne rzemiosło, drewno i przyprawy. Wędrowanie z autorką poznając tajniki budowania łodzi, hodowli i handlu przyprawami, perypetii hierarchów, wykorzystania ziół i przypraw w kosmetyce i oczyszczaniu ciała jest niczym wciągający film dokumentalny czytany przez Krystynę Czubównę. Choć może przyprawić o ból głowy dzięki ilość zawartych w książce informacji.
Wędrówkę kończy wizyta w ośrodku leczącym stosując ajurwedę. Zastanawiam się czy sama wytrzymałabym w takim egzotycznym środowisku. Mogę jedynie podziękować, że Anna Janowska podzieliła się z nami swoimi monsunami.
Dodaj komentarz