Beletrystyka kulinarna tworzy coraz liczniejsze grono książek w naszym kraju, pojawiają się skonkretyzowane odmiany powieści maczające swoje macki w tematyce kulinarnej. Na nasze biurko trafił kryminał kulinarny Toma Hillenbranda.


Jakość wydania, dobór rodzaju papieru i przejrzystość zaprojektowanej okładki, gdzie punktem kulminacyjnym jest tytuł i autor książki, nasuwa wniosek, że lektura przeznaczona jest do jednorazowego zapoznania w miło spędzonym popołudniu, weekendzie czy trakcie podróży pociągiem.

Xavier Kieffer, wykształcony mistrz kuchni, prowadzi małą restauracyjkę w Dolnym Mieście Luksemburgu. W biznesie skupia się na lokalnych produktach i potrawach stroniąc od popularności, ekscentrycznych eksperymentów kulinarnych i kucharskiej śmietanki towarzyskiej. Los płata mu figla posyłając testera kulinarnego elitarnej organizacji, który przekraczając próg jego przybytku umiera. Wywołuję to lawinę wspomnień z okresu przygotowania do pracy w zawodzie i odświeżenie starych kontaktów. Chcąc wyjaśnić zaistniałą sytuację Xavier rozpoczyna prywatne śledztwo.

Postaci nie licząc głównej są przedstawione bardzo szczątkowo, schematycznie, płytko. Poznajemy je głównie poprzez wypowiedziane słowa. Mimo to czytając doskonale wiemy z kim mamy do czynienia. Urozmaicone pochodzenie postaci uwidaczniania się głównie w obcojęzycznych wtrąceniach w dialogu.

Autor używa przyjemnego nieskomplikowanego języka i wykorzystuje środowisko, w którym się w rzeczywistości obraca do stworzenia całego tła powieści. W prosty sposób tłumaczy zawiłości funkcjonowania ważnych instytucji i prowadzonych przez korporacje gierek związanych z przemysłem spożywczym. Czytając powieść poznajemy zalążek kultury kulinarnej nie tylko luksemburskiej, ale też odrobinę francuskiej. Pomocnym zabiegiem było dodanie słowniczka trudniejszych (głównie ze względu na zagraniczne pochodzenie) specjalistycznych słów z dziedziny gastronomii.

Lektura lekka łatwa i przyjemna. Najgorsze? Oficjalne opisy fabuły na tylnej okładce i stronie wydawcy. Opisy są zbędnie przesycone przymiotnikami z przesadzoną ekscytacją między wierszami. Jedyna istotna informacja w nich zawarta to wieść, że już niebawem czeka nas kolejna część wrażeń kryminalno-kulinarnych tego autora. Dobrze, że opisy przeczytałam dopiero po lekturze książki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.